Jak zapewne niektórzy z Was wiedzą, niedawno (a dokładniej w późne południe, w środę) wróciłam z wizyty u babci, gdzie spędziłam...Sylwestra ;) Dość nietypowy sposób jak na kogoś w moim wieku, w dodatku wszystko miało miejsce, gdzie technologia nie rządzi na codzień, ludzie bez internetu, tabletów, laptopów i innych diabłów mogą się spokojnie obyć. Ogólnie czas tutaj płynie wolniej, a świeże powietrze powoduje, że się śpi po 12h i człowiek szczególnie wyrzutów sumienia o to nie ma ;)
W tej notce pokażę Wam okolice, opowiem jak spędziłam te kilka dni, zaś w następnej notce dowiecie się co ciekawego zrobiłam w pierwszy dzień Nowego Roku ;)
Święto spędziłam przednio, a dosłownie o północy wyszłam na dwór by zobaczyć...no właśnie, w oddali widać było fajerwerki, praktycznie z każdej strony świata bo nic nie było przysłonięte budynkami. Hałas nie był jakoś szczególnie donośny (w porównaniu z tym, co dzieje się w miastach), ale wystarczyło by rozdrażnić okoliczne psy.
I szczerze powiedziawszy to gdy wróciłam do domu, zaczęłam sprawdzać pocztę i...się nieco załamałam. Serio, żyjąc sobie w oddali, tzw słodkiej niewiedzy, nie zdawałam sobie sprawy ile rzeczy do zrobienia czeka mnie po powrocie. Nie mówię, że wszystkie wiadomości wprowadziły mnie w stan osłupienia, bo tak strasznie to nie było ;) Ale dosłownie przeczytałam wszystko i... wyłączyłam.
Mimo wszystko cieszę się, że taką krótką przerwę od technologii sobie mogłam zrobić, odświeżyło nieco umysł ;)
Dość smęcenia, czas na widoki!
niegdyś kurnik, aktualnie warsztat
drzewo, usytuowane tuż przy domu, jedno z nielicznych tak dużych drzew w okolicy
W maju towarzyszył mi właśnie ten kotek. Odnoszę wrażenie, że jeśli kot się przyzwyczai do człowieka, z czasem swym zachowaniem potrafi przypominać...psa, przychodzi na zawołanie, chodzi obok: wiernie i.. dumnie- ja na kota przystało ;)
jedno z lepszych zdjęć, jakie kiedykolwiek udało mi się zrobić (pomijając dziwne szumy przy lewej łapie), to spojrzenie..
zdjęcie nie wyszło niestety jakościowo dobrze, co innego sam kot ;)
Jeśli tęsknicie za latem (a raczej za wiosną, majówką konkretnie) to dobrze, bo pomyślałam, że wstawię kilka zdjęć właśnie z maja 2011, zrobione jakoś krótko po maturach, kiedy faktycznie potrzebowałam sobie doładować akumulatory.
w tle widać ślad cywilizacji: budowa autostrady. Wszak to okolice oddalone nawet o 10 km (tak, wiem, włóczykij ze mnie XD) to i tak jakoś psują ten cały krajobraz. Rzecz jasna budowa tej autostrady nadal trwa ;)
Nie jestem jakoś strasznie za krzyżami, wiarą itd., ale te smugi na niebie tak ciekawie się ze sobą zbiegły, że w sumie szkoda by było nie uwiecznić. Trochę takich symboli wiary w okolicy jest, trzeba by kiedyś się wybrać ponownie i je wszystkie sfotografować, może w te wakacje?... ;)
I na koniec...niebo! Majowym wędrówkom towarzyszyło mi piękne niebo i pozwoliłam je sobie uwiecznić, jakbym mogła to bym cały czas z głową w chmurach chodziła, a gdy nadchodzi noc to z kolei w gwiazdy: z racji, że nie ma zbyt wiele lamp ulicznych i są one w oddali, widoczność gwiazd jest rewelacyjna!
I na koniec filmik z chmurkami!
PS: w sumie w tytule jest mowa o butach, a tu ani śladu po nich! Więc sobie pomyślałam, że je zaprezentuję, ci co je widują codziennie najprawdopodobniej się nie przerażą, ba! Niektórzy wysnuli jakieś dziwne teorie co do właściwości leczniczych/odurzających moich kolan XD
torba: wyczajona na allegro; glany: mają tyle lat, że już sama nie wiem skąd je mam; spodnie: Kappahl
O rany, piosenka Strange clouds mi sie przypomniała, chociaż patrząc na Lila powinna sie nazywac 'strange niggaz';p
OdpowiedzUsuńJa też byłam na święta u babci, niech żyje wieś! i tez robiłam zdjęcia kotu, psu, kurami i wschodam słońca :):)
Aaaaaa! :D Zdjęcia kurami? XD A na serio to się cieszę, że ktoś zrozumiał moje ,,dewiacje'' XD
Usuń:D teraz zauważyłam :DD
UsuńWiesz, świat okiem kury tez może być ciekawy, nie dopuszczajmy się dyskryminacji ;p
W sumie kury to też ptaki! Taki trochę gatunek odrzucony, zapomniany...więc na dobrą sprawę masz rację ;) XD
UsuńNie ma jak chick shots w plenerze ;p
UsuńA tak btw to jak byłam mała i byłam u dziadków to oswajałam kury, miały imiona, siedziały mi na kolanach i jadły z ręki. Nie, nie żartuję ;))
Wow! A pamiętasz jakieś imiona, no i kury które te imiona nosiły? :) bo ja tak mam z kotami, nawet tymi, których nie znam XD Ostatnio chciałam kota nazwać Jackiem (nie wiem skąd mam te pomysły na imiona, same nie są jakieś wygórowane) ale się okazało że to kot laska no i narodził się mały konflikt XD więc w sumie absolutnie rozumiem taki zwyczaj ;) XD
UsuńTo było cos w rodzaju 'wiejskich' imion (proszę nie kojarzyć z pejoratywnym słowem 'wiocha' ;p): Ogoniasta, Czerwonka, Rajbek, Bielina, Berelsina, miałam nawet takiego wielkiego grubego koguciora z obrośnietymi łapkami o imieniu Nikkie (wiem, że to bohater z jakiegoś filmu, który mi się podobał, ale szczegółów zabij mnie nie pamiętam):DD
UsuńWow! bardzo mi się podobają te wszystkie imiona, no oprócz tej czerwonki bo mi się z chorowaniem kojarzy XD ale racja, wszystko swoje imię musi mieć, jak kiedyś byłam mała to mi się zdarzało ,,skojarzyć'' i nazywać chmurki, w ogóle wszystko musiało mieć swoje imiona XD
UsuńJa się tylko dziwię że te kury takie oswojone były :O kury to w sumie jeszcze ujdą, ale zawsze bałam się kogutów i to mi trochę chyba zostało... XD
Ja za to kur nienawidzę z wzajemnością ;) A przynajmniej tych, które były w Lipnie... Blizny mam do dzisiaj :/
UsuńWiem właśnie i współczuję :( :*
UsuńJa za to się zawsze będę bać kogutów, niby nic mi nie zrobił, ale jednak :(
Bo są agresywne, więc nie dziwię Ci się
UsuńJak masz je od kurczęcia (lubię to słowo ;p) to można je oswoić tak, że potem będą dawały się złapać, głaskać. A tak w ogóle to kury tak samo jak inne zwierzęta reagują na głos, cip cip chocby :) a na dorosłe my krzyczymy ciu ciuuu! :D
UsuńMnie też koguty goniły, pamiętam, ze kiedyś tacie kogut wbił tego tylnego pazura na łapie (nie wiem, jak to się nazywa) w nogę i udało mu się przebić skórzanego buta, aż przebił żyłę. Na szczęście niczego poza raną nie było, ale jednak..
A cieszę się, że moja inwencja się podoba, jak pojadę do domu, mogę poszukać więcej, gdzieś zaisywałam. ;)
Jeeeeej urocze to <3 aż zachciało mi się kupić kurę, ale do kuwety chyba by niechętnie weszła, a z kotami też by się nie dogadała... XD
UsuńO rany, to nieźle po przejściach jesteś :O Ale nie straciłaś zapału do kurek, szacun :D
Czekamy na więcej w takim razie ;)
To rzeczywiście może być problem, bo kiedyś przygarnęlismy maluchy sikorek, które wypadły z gniazda. Trzymaliśmy je w pudełku (nie z formaliną, nie) ale potem urosły im skrzydełka i fruwały po mieszkaniu i zdarzało im się zostawiać co nieco ;) ale taką kurę na balkon możesz wywalić :)
UsuńWoooooooooow super !!! *.*
UsuńNo tak, i jajka zawsze zniesie :D
Paulina niczym prawdziwa modowa blogerka zrobiła nam "ałtfit of de dej", łiiiii :D XD
OdpowiedzUsuńwiedziałam, że Ci się spodoba XD :* XD
Usuńmi to zdjęcie "z góry" też się podoba xD ogólnie bardzo fajne fotki :)i przyjemny post.
Usuńa to się cieszę, to był można rzec spontan XD : nudziło mi się na peronie, zimno było, pociąg się spóźniał to ,,zaszalałam'' ;)
UsuńAle tamto foto z ziemniakami lepsze :P XD
UsuńŻono moja, serce moje, ciiiicho, nie przy ludziach XD nie wszyscy muszą wiedzieć o tej ,,kreacji'' XD
UsuńWszystko wygadam i powiem :P XD Miej się na baczności ;> XD
UsuńLepiej! Sama się tak ubierzesz! XD
UsuńTakich "stylowych" ubrań i ziemniaków kupy nie posiadam :( XD
UsuńZiemniaki z biedro się załatwi, reszty już nie mam skombinować ;( wiesz, szyte na miarę i wgl :P
Usuń