poniedziałek, 12 listopada 2012

Let's motivate ya! (week 4)


Cóż, dzisiaj trochę inaczej, bardziej dla siebie, bardziej ostrzegawczo, bardziej ,,na czasie'' i  -wreszcie- bardziej z humorem. Kto mnie zna, ten wie, że moje wychodzenie się ogranicza do uporządkowania najważniejszych rzeczy, a jeśli znajduję czas wolny to zazwyczaj kończy się z prędkością światła bo wynajdę milion innych rzeczy, które należy wykonać choćby ,,na jutro'' (no akurat dzisiaj to ja muszę na dosłowne jutro mieć wszystko ogarnięte XD).
To samo tyczy się spotkań: ja mam jakiegoś wyjątkowego pecha, jakiegokolwiek wyjścia/ wyjazdu nie zaplanuję to ZAWSZE kończy się ono fiaskiem. Ale nie dlatego, że nie chcę- zazwyczaj to pojawia się 'coś', co mi utrudnia całą sprawę, nawet jak się tego nie spodziewam. Wszystko się wywraca do góry nogami bo Paulina chce opuścić mury swojej klitki XD Czasem się śmieję, że mam w sobie antyimprezowe fatum :P

Najgorsze jest to, że pomimo tego czasu, co spędzam w swoim pokoju to non-stop przekładam... remont pokoju oO. Nie wiem czy to kwestia przyzwyczajenia do głównej ozdoby jaką jest gazomierz i numer do pogotowia gazowego, czy kwestia tego, że ,,a no przecież niedługo się wyprowadzę''. No, ale trzeba przecież ten czas jakoś spędzić...no właśnie. Mama się ze mnie nabija, że na moim miejscu by dostała klaustrofobii. Coś w tym jest w sumie, wpadłyśmy razem na myśl by zrobić fototapetę z lasem co by dodać przestrzeni- trochę by to oko oszukało, ale przynajmniej nie byłoby jak ,,w pudełku''.
Jednym słowem, życie ni w przyszłości, ni w teraźniejszości jest nieco zgubne.

Może jak wypicuję pokój to zdejmę z siebie antyimprezowe fatum haha :D



Tak na zakończenie ;) Miłego tygodnia! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz