piątek, 22 marca 2013

Groovy Friday (week 21)

Dzisiaj odkurzam z czeluści kolejny album oceniony na 5.0, ''Unjust Malaise'' Juliusa Eastmana. A dlaczego ulubiony? Już wyjaśniam ;)

Crazy Nigger- Julius Eastman (the fragment)
Unjust Malaise [New World, 2005]
5/5

Today, I'm dusting off yet another 5.0 album, ''Unjust Malaise'' by Juliuus Eastman. It's one of my favourites, why? Well, let's talk about it ;) 


Album jest połączeniem mrocznej (tylko błagam, nie mhrocznej) muzyki klasycznej z...ragtime! Tak, to dobre słowo, rytm i tempo są bardzo intensywne, energiczne, aż chce się potupać ;)
I nie zrozumcie mnie źle, ale w pewnym sensie słychać ,,czarną duszę'', co jest świetne rzecz jasna. Ile czarnoskórych wykonawców muzyki klasycznej jesteście w stanie wymienić? No właśnie, Julius wniósł świeży powiew i to nie jest tylko moje zdanie. Sama muzyka nie jest aż tak elegancka i gładka, jak to zazwyczaj bywa w typowej klasyce, Unjust Malaise ma ten swój charakterystyczny, afroamerykański pazur.
Co ciekawe, każdy kawałek z tej płyty jest nagraniem z występu na żywo, a nie ze studia (przyznam się, że gdybym o tym nie przeczytała to bym nawet nie wiedziała).




The album is a complex mixture of dark contemporary classical with... ragtime. Yes, that's a good word. The rythm and ''beat''are intense, energic, and ''ragged''.  
I don't want you to get me wrong, but somehow it has this ''black'' soul, and that's awesome. How many black, classical musicians do you know? Exactly, this one brought the fresh air into it. Sound isn't gently polished, like in a typical piece of classical work, it's full of sparkle. What's more, they're all live recordings (I wouldn't know if i didn't read it, to be quite honest).


Można rzec, że struktura jest organiczna, zaryzykuję też stwierdzeniem że i linearna (czego rzecz jasna nie można powiedzieć od poszarpanym bicie, ''ragged'' bicie oczywiście ;) ). Jeden utwór zawiera się w drugim, z oczywistymi i logicznymi zmianami w kompozycji. Długość każdej kompozycji, i co za tym idzie, długość całego albumu jest w pewnych chwilach nużąca, zwłaszcza jeśli nie słuchamy tego gatunku na codzień. Z drugiej strony to jest właśnie esencją płyty, nie każdemu przypadnie do gustu.
Podobnie się miewają wymowne oraz kontrowersyjne tytuły: Gay Guerilla, Evil Nigger, Crazy Nigger, w latach 80 potrafiły wywołać oburzenie.
Niemniej jednak, dobrze jest znać Juliusa (ah, wolę powiedzieć Juliusza, brzmi bardziej swojsko ;) )




The structure is organic and em, let's say, linear (with a ragged beat, of course, hope it makes sense for you ;) ). One piece is conveyed in another, with obvious, logical shifts. That's why it's sometimes tiresome, especially if you don't listen much to this genre. From the other hand, it's the essence of the album as a whole, you can like it or not. 
The same is with track titles: Gay Guerilla, Evil Nigger, Crazy Nigger, they're meaningful and controvertial (recordered in 80s, that's quite an achievement not to be afraid of these particular themes)
But anyway, it's good to know this guy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz